Joanna Mieszko-Wiórkiewicz Joanna Mieszko-Wiórkiewicz
226
BLOG

Dlaczego minister Sikorski nie pozwala mi głosować 7 czerwca?

Joanna Mieszko-Wiórkiewicz Joanna Mieszko-Wiórkiewicz Polityka Obserwuj notkę 26

  

Na pytanie postawione w tytule mam najpierw prostą odpowiedź: nie wiem. Jednak minister Sikorski uniemożliwia mi skorzystanie z mojego prawa wyborczego. W jaki sposób? Zaraz opowiem. Apeluję jednak do Rzecznika Praw Obywatelskich, aby stanął w mojej oraz innych dotkniętych samowolą ministra Sikorskiego obronie. 
 
Otóż mamy dzisiaj 26 maja 2009 r. Wybory do Parlamentu Europejskiego (PE) będą miały miejsce za półtora tygodnia, tzn. w niedzielę 7 czerwca od godz. 8 rano do 8 wieczór. Zgodnie z ordynacją wyborczą Unii każdy jej obywatel może wybierać posłów do PE w kraju zamieszkania, a jeżeli to nie jest jego ojczysty kraj, może wybierać posłów własnego kraju. Punkty wyborcze organizują w tym wypadku ambasady.
 
Jak niektórzy zapewnie wiedzą, jestem obywatelką Polski i mieszkam w Berlinie.Dwa miesiace temu, krótko po Wielkanocy otrzymałam pocztą  zaproszenie do skorzystania z prawa wyborczego do PE ze strony niemieckiej. List zawierał formularz zgłoszeniowy, opis ordynacji wyborczej, cele i zadania PE oraz listę posłów, a także informację o datach i miejscach spotkań tychże posłów ze swoimi przyszłymi wyborcami. List wrzuciłam do kosza z makulaturą, ponieważ chciałam i byłam o tym przekonana, że mogę głosować na rodaków.
 
Niestety, po dziś dzień nie otrzymałam od Ambasady RP w Berlinie podobnego listu. Nikt mi nie przysłał ani zaproszenia do głosowania, ani informacji o punktach wyborczych, ani tym bardziej listy posłów. Informacji na ten temat nie ma także w formie choćby ulotek czy plakatu w konsulacie RP w Berlinie, choć mało kto tam zagląda. Nie widziałam żadnych ogłoszeń w tej sprawie w tutejszej polskojęzycznej, żałosnej, ale zawsze prasie. Mało tego- na moje telefoniczne zapytanie pani w Ambasadzie nie potrafiła udzielić mi żadnej informacji. Podobnie najmniejszej wzmianki na temat wyborów nie ma na stronie internetowej Ambasady, co uważam za skandaliczne działanie MSZu wymierzone przeciwko moim prawom obywatelskim. Wniosek? Wybory do PE są nie dla Polaków zamieszkałych lub przebywających w Niemczech!!!!
 
Dziwne, że informacje o wyborach i sposobie dokonania głosowania pojawiły się na stronach ambasad w Paryżu, Londynie i Wiedniu. Lecz nawet te informacje nie są identyczne. Tylko w jednej zobaczyłam aktywny link do pobrania wniosku zgłoszeniowego. Nie można bowiem głosować bez uprzedniego zgłoszenia się i to do 2 czerwca! Czyli zostają mi praktycznie 3 dni na zgłoszenie się do Eurowyborów , dzisiaj bowiem przyjechał do Berlina z braterską wizytą marszałek Komorowski, więc ambasada nie działa.
 
Czy mi się to uda, skoro najwyraźniej w Berlinie wybory do PE nie są planowane?
Nie ma na ich temat żadnej informacji. I to w Berlinie, gdzie Polonia jest najliczniejsza! Nie ma ich także w Rzymie, nie mówiąc o Belgii czy Brukseli (tam zdaje się mamy aż trzy placówki dypomatyczne! Jedna to ambasada RP w Królestwie Belgijskim, druga to ambasada w Brukseli, a trzecia to ambasada przy UE!)
 
Z ciekawości zajrzałam na stronę internetową w języku polskim Parlamentu Europejskiego z nadzieją, że dowiem się przynajmniej, jak nazywają się kandydaci z okręgu warszawskiego, na których miałabym głosować, gdyby minister Sikorski mi na to uprzejmie pozwolił. Niestety, jak łatwo przekonać się samemu, ni widu, ni słychu! Zamiast informacji dla Polaków rozsianych po całej Unii, sieczka dla osłów w ludzkiej skórze.
 
Poczucie déjà-vu nie opuszcza mnie. Przypominam sobie aż nadto dokładnie, czym były wybory do sejmu PRL. Przy czym władze komunistyczne bardzo dbały o pozory i pądziły do wyborów każdego, nawet niedołężne babcie. Aktem obywatelskiego nieposłuszeństwa było niegłosowanie, co też skwapliwie czyniłam. Tymczasem nasz rząd w WOLNEJ OD KOMUNIZMU POLSCE, który będzie ową wolność za podatnicze pieniądze teatralnie i groteskowo obchodził 4 czerwca, zbeczelniał na tyle, że nawet nie dba o żadne pozory! Wyborcy nie są do niczego potrzebni! A już tym bardziej tacy za granicą, rzekomo już nieistniejącą. Mamy zatem jak na dłoni: wybory do PE to tylko teatrum dla dobrze smarowanych synekur dla poputczików i oportunistów wszelkiej maści, ale jakiego partyjnego koloru – to nie gra roli. Fotele w Starsburgu zapełnią się tak czy inaczej. Nawet, gdyby nikt nie poszedł do wyborów, z wyjątkiem samych kandydatów. Tzn.fotele zapełnią się formalnie, bo jak sama mogłam się kilkakrotnie przekonać, „debaty” toczą sią tam nazbyt często w kompletnie pustej sali. Zapełniają się tylko konta posłów.
Co nie zmienia faktu, że ja głosować nie będą mogła. Moje dwumiesięczne już bez mała wysiłki, żeby się o moich parwach poinformowań, spełzły na niczym. Nie wspomina o tych, którzy na internecie się nie znają i dlatego niczego się nie dowiedzą, nawet gdyby na stronie ambasady cokolwiek się ukazało.
 
Zamiast tego i jak na ironię, wsządzie epatuje logo towarzysza Cimoszewicza, jako kandydata na sekretarza Rady Europy obok b.maoisty Barroso, szefa Komisji Europejskiej. Otóż ja sobie wypraszam. Jako obywatel RP nie wybierałam i nie popieram i nie poprę towarzysza Cimoszewicza, nawet gdyby kandydował tylko na fotel prezesa świńskiej fermy. Dlaczego zatem w wielu językach ( w tym w języku rosyjkim- czy Rosja jest już członkiem UE?) Cimoszewicz lansowany jest także w moim i twoim, drogi Czytelniku, imieniu  na szefa Unii Europejskiej? I to 20 lat po tym, jak pewna aktorka ogłosiła koniec komunizmu w Polsce?
 
Jedna wielka opereta .A miała być wreszcie Polska.
 
 

Komentarze niemerytoryczne są usuwane. Autorzy komentarzy obraźliwych są blokowani.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka